JAK POZBYĆ SIĘ PRZEBARWIEŃ – PIELĘGNACJA
W pierwszej części Jak pozbyć się przebarwień – DIETA pisałam o tym, jakie produkty włączyłam do swojej diety w celu wyeliminowania przebarwień (melasma). Jak zapewne już wiesz, żadna pielęgnacja nie będzie skuteczna, jeśli nie połączysz jej z odpowiednim odżywianiem. Skóra jest bardzo ważna w diagnozowaniu wielu chorób. Jeśli w organizmie dzieje się coś niedobrego, informuje nas o tym w postaci różnych wykwitów skórnych.
Tutaj nie pomogą żadne najbardziej nowoczesne zabiegi kosmetyczne, żadne innowacyjne kwasy czy kosmetyki depigmentacyjne, jeśli nie zrobimy porządku w naszym organizmie. Uwierz mi, przebarwienia powrócą wcześniej czy później.
Jak pozbyć się przebarwień?
Najważniejszą zasadą jest, żeby skupić się na usuwaniu przyczyn, a nie tylko i wyłącznie skutków.
Planując swoją pielęgnację uwzględniłam kilka ważnych aspektów dotyczących terapii przebarwień. Podstawą w tym przypadku są to:
- Retinoidy
- Antyoksydanty
- Kwasy
- Filtry
- Składniki depigmentacyjne
Retinoidy
Nie będę się tutaj rozwodzić na temat retinoidów, ponieważ wiele na ten temat znajdziesz w internecie. Od siebie mogę polecić stronę do poczytania, którą jest zamknięte już forum Basi Kwiatkowskiej Biochemia Urody. Jeszcze do niedawna funkcjonowało wspaniałe forum Laboratorium Urody, które było kopalnią wiedzy z zakresu pielęgnacji , niestety strona przestała działać, nad czym bardzo ubolewam. Zachęcam do lektury, bo zawarte tam informacje dotyczą podstaw pielęgnacji urody i kiedyś były dla mnie swoistym elementarzem na początku drogi w zakresie kosmetyki.
Retinoidy zaczęłam stosować jesienią. Najpierw był to Retin-A 0,05 %, który bardzo polubiłam. Nie chodzi o to, że robił jakieś cuda niewidy na mojej twarzy, a przebarwienia znikały jak za sprawą magicznej różdżki. Chodzi o to, że nie podrażniał mojej skóry do granic możliwości i nie musiałam izolować się w domu na dłuższy czas, by móc normalnie i bez większego skrępowania pokazać się ludziom.
Na początku przyzwyczajałam skórę do retinoidów, aplikując Retin-A raz w tygodniu. Kiedy po kilku tygodniach zauważyłam, że nic złego się nie dzieje, a skóra nie piecze i nie łuszczy się na potęgę, zwiększyłam częstotliwość aplikacji do dwóch razy w tygodniu, a z czasem mogłam go nakładać codziennie. Jeśli chodzi o łuszczenie, to u mnie proces ten wyglądał bardzo łagodnie. Moja twarz sprawiała wrażenie przypruszonej mąką. Jedyny minus tego był taki, że w początkowym okresie, kiedy moja skóra zaczynała się złuszczać, nie byłam w stanie dobrać żadnego filtra na dzień, który by tego defektu nie podkreślał. Na szczęście, kiedy znajomi pytali mnie, co mi się dzieje na twarzy, mogłam spokojnie odpowiedzieć, że po prostu stosuję kurację złuszczającą. No cóż, znajomi wiedzieli czym się zajmuję i moje skłonności do eksperymentów mało kogo dziwiły.
Takie większe podrażnienie, które dało się odczuć podczas demakijażu lub zakładaniu zimą golfa dawało o sobie znać, kiedy odważyłam się na codzienne aplikowanie kremu Retin-A. Ponieważ w tym czasie zależało mi bardziej na intensywnym złuszczaniu, po prostu zagryzałam zęby a wielką ulgę przynosił mi krem Iwostin Sensitia Zero . Z pewnością ten dyskomfort potęgował fakt, że gdy trochę przyzwyczaiłam skórę do retinoidów, aplikowałam je po uprzednim przetarciu skóry roztworem kwasów.
Szczerze mówiąc trochę się obawiałam tego, jak moja delikatna, skłonna do zaczerwienień i podrażnień skóra zareaguje na tretinoinę i kwasy. Drżałam na samą myśl o moich naczynkach, gdyż z natury jestem płytko unaczyniona. Moje obawy okazały się bezpodstawne, gdyż obecnie zauważam, że moja skóra nieco się pogrubiła i jest mniej skłonna do zaczerwienień. Nie wiem jak sama tretinoina miała wpływ na moje przebarwienia, ponieważ nie stosowałam jej solo, ale na pewno miała pozytywny wpływ na moją skórę. Obecnie stosuję tretinoinę nadal raz w tygodniu, jednak nie jest to już Retin-A, który został wycofany, a Locacid 0,05 % .
Locacid jest obecnie zamiennikiem wycofanego Retin-A, ale w moim odczuciu jest o wiele łagodniejszy.
Jak już wspomniałam wcześniej kurację rozjaśniającą przebarwienia rozpoczęłam jesienią. Późną wiosną odstawiłam retinoidy i powróciłam do nich ponownie jesienią. Pomimo tego, że karnie stosowałam wysokie filtry UV La Roche-Posay Dermo-Pediatrics SPF 50+ przebarwienia pojawiły się ponownie pod wpływem słońca.
Kiedy w przyszłym roku stosowałam retinoidy również latem bez używania preparatów z wysokim filtrów UV, a przebarwienia się nie pojawiły, wiedziałam już, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Moje wnioski potwierdziła wypowiedź, którą niedawno przeczytałam, a mianowicie:
Z uwagi na ścieńczenie warstwy rogowej naskórka obserwowane po przewlekłej miejscowej aplikacji tretinoiny w przeszłości pacjenci i lekarze obawiali się nadwrażliwości skóry na światło. Rekomendowano stosowanie jej wyłącznie na noc. Dziś już wiadomo, że w warstwie rogowej zwiększa się zagęszczenie keratynocytów oraz, że nie następuje spadek minimalnej dawki rumieniowej (MED) w skórze człowieka leczonej miejscowymi retinoidami i napromieniowanej światłem UV o określonej energii. Zatem to potwierdza, że retinoidy nie działają fototoksycznie i fotouczulająco , a retinol zastosowany niezależnie od pory dnia nie wywołuje działania fotouczulającego. Uzasadnieniem do stosowania retinolu i pochodnych w porze wieczornej jest słaba stabilność produktu po ekspozycji na promieniowanie UV.
Dr Monika RogalaSpecjalista dermatologlekarz medycyny estetycznej
Teraz, kiedy pozbyłam się przebarwień, chętnie przestawiłabym się na jakiś dobry produkt z retinaldehydem. Szkoda tylko, że na naszym rynku nie nie ma tak naprawdę godnego zakupu produktu, a te które są, mają zbyt wygórowane ceny.
Filtry UV
Chyba już gdzieś na tym forum wspominałam, że nie jestem zagorzałą fanką stosowania filtrów UV.
To, że stosowałam La Roche-Posay Dermo-Pediatrics SPF 50+ , na początku kuracji nie oznacza, że byłam do nich tak przekonana, że nie wyobrażałam sobie dnia bez nich na mojej skórze. To trochę tak wyglądało jak w przypadku kobiety w ciąży, której się wmawia, że powinna jeść za dwoje, bo to dla dobra dziecka. No i jesz dla świętego spokoju, choć wcale nie czujesz takiej potrzeby, no bo gdyby się nagle okazało (tfu,tfu), że z dzieckiem faktycznie jest coś nie tak, to nie będziesz miała wyrzutów sumienia, bo i na co zwalisz winę ? Robiłaś co ci kazali.
Stosowanie filtrów jest jedną z tych metod pielęgnacji, do której nie jestem przekonana i chociaż lekarze biją na alarm apelując do ich książkowego używania, ja mam swoje zdanie na ten temat i tego się trzymam. Ale o tym może w innym wpisie. Teraz ograniczę się jedynie do aspektów związanych z likwidacją przebarwień.
Jak wcześniej okazało się, że retinoidy nie działają fototoksycznie ani fotouczulająco, tak paradoksalnie okazuje się, że to właśnie filtry mają takie właściwości.
Filtry UV najczęstszą przyczyną fotodermatoz
Filtry UV zawierają w swoim składzie wiele syntetycznych związków chemicznych, które zaleca się aplikować na skórę co kilka godzin w niemałych ilosciach. Badania wykazały, że składniki te wnikają głęboko do skóry, a pod wpływem promieniowania UV dochodzi do łączenia się filtrów z białkami organizmu, co często jest przyczyną wielu fotodermatoz. Filtry stosowałam tylko przez jeden letni sezon, ale gdy okazało się, że nie spełniają swojej roli, następnego lata zmieniłam strategię i zamiast preparatów z filtrem nieprzerwanie stosowałam retinoidy, a miejsce Dermo-Pediatricsa zajął Olej z nasion czerwonej maliny oraz Serum Ochronne ANTIOX z wit.C.
Stosowanie preparatów z filtrem jest dla mnie prawdziwą udręką. Pomijając fakt, że wcale nie ochroniły mnie przed pojawieniem się przebarwień ( wręcz przeciwnie, pojawiły się nawet ze wzmożoną intensywnością), to jeszcze były przyczyną dużego dyskomfortu. Miałam wrażenie, że moja skóra dusi się pod tą grubą powłoką mazi, która nadawała mojej twarzy nienaturalny wizerunek gejszy.
Generalnie nie opalałam się i nie wystawiałam skóry na długotrwałe działanie promieni słonecznych. Nie izolowałam się też od słońca, ale korzystałam z jego dobrodziejstw w granicach rozsądku. Witamina D ma ogromne znaczenia dla zdrowia, a warto wiedzieć, że już 10-15 min. ekspozycja na promieniowanie słoneczne, która zgodnie z naszym europejskim fofotypem jest czasem, kiedy możemy bezpiecznie bez ochrony wystawiać się na działanie promieni słonecznych, dostarcza naszemu organizmowi odpowiednią dzienną dawkę tej witaminy.
Kwasy
Decydując się na walkę z przebarwieniami, nie można zapomnieć o dobroczynnym działaniu kwasów. Osobiście zdecydowałam się używać dwóch kwasów: migdałowego i salicylowego.
Kwas migdałowy jest kwasem, który ze względu na jego wielkość cząsteczki nie przenika zbyt głęboko w głąb skóry i dlatego można go stosować przez cały rok łącznie z latem, gdyż nie uwrażliwia skóry na słońce, zwiększając ryzyko wystąpienia przebarwień.
W walce z ostudą ( melasmą) piling kwasem migdałowym wykonuje się w stężeniach od 20%.
Mnie wystarczył tak naprawdę 10% tonik z Mazideł z dodatkiem wielkocząsteczkowego kwasu hialuronowego , który regularnie stosowany delikatnie i powoli złuszczał moją skórę ( w duecie z retinoidem) i w efekcie ładnie rozjaśnił i ujednolicił koloryt mojej skóry. Jeżeli chodzi o gotowe toniki z kwasem migdałowym, gorąco polecam Mandelic Acid NOREL. Jednak stężenie tego kwasu w tym produkcie wynosi tylko 6%.
Ponieważ kwasy AHA mają to do siebie, że nie należy ich stosować długotrwale, gdyż w przeciwieństwie do kwasów BHA przyzwyczajają skórę do ich stosowania, zdecydowałam się również wprowadzić do pielęgnacji 2% kwas salicylowy. Na naszym rynku nie ma tak naprawdę godnego uwagi produktu z kwasem salicylowym. Od siebie natomiast mogę polecić Skin Perfecting 2 % BHA Liquid Exfoliant – Paula’s Choice. Jeśli ktoś woli tańszą wersję, po prostu można wykonać sobie taki tonik samodzielnie w domu z ogólnodostępnej aspiryny lub wykorzystując np. kwas salicylowy z Mazideł.
Stosując preparaty z kwasami warto pamiętać, aby zaczynać od aplikowania ich w niskich stężeniach.
Tak więc tonik z kwasem migdałowym najpierw należy aplikować w stężeniu 5 %, a następnie zwiększać stężenie obserwując reakcję skóry.
Jak już wcześniej wspomniałam, ze względu na moją delikatną i dość cienką skórę, mnie w zupełności wystarczył tonik migdałowy w stężeniu 10 % i 2 % produkt z kwasem salicylowym.
Antyoksydanty
Tutaj nie mam zbyt wiele do dodania. Szereg antyoksydantów starałam się dostarczyć mojemu organizmowi w postaci urozmaiconej diety, o czym pisałam w poprzednim wpisie.
Witaminę E ( tocoferol) oraz witaminę C (Tetraizopamitynian askorbylu) wraz z kwasem ferulowym, dysmutazą nadtlenkową, olejem ryżowymi i oliwkowym oraz ekstraktem z rozmarynu, dostarczałam skórze w formie Serum Ochronnego ANTIOX.
Kolejnym antyoksydantem, który pokochałam całym sercem od pierwszego użycia jest Niacynamid – Witamina B3. To składnik, który nie tylko przyczynił się do rozjaśnienia moich przebarwień, ale także cudownie nawilżył moją skórę oraz poprawił jej kondycję zwiększając jej elastyczność i jędrność.
Niacynamid wykorzystywałam w postaci toniku, który przygotowywałam w następujących proporcjach:
- 50 ml wody destylowanej
- 2,5 ml niacynamidu
- (czasami dodawałam trochę potrójnego kwasu hialuronowego 1,5 % z Mazideł)
Składniki depigmentacyjne
Jedynym składnikiem depigmentacyjnym jaki zastosowałam podczas kuracji, była arbutyna zawarta w kremie BB Dr.G, o którym pisałam już na tym blogu. Produkt ten pełnił rolę filtra UV i antyoksydantów, ale nie był stosowany codziennie, lecz powiedziałabym bardziej okazjonalnie.
Jeśli miałabym podsumować moją pielęgnację depigmentacyjną w skrócie, wyglądałaby ona tak:
Rano:
- Oczyszczanie twarzy płynem micelarnym lub łagodnym żelem
- Przecieranie skóry tonikiem z niacynamidem
- Aplikacja serum z antyoksydantami
- Aplikacja olejku z nasion czerwonej maliny lub kremu BB Dr.G
Kolejne aplikacje wykonywałam w odstępach ok. 15 minutowych, aby skóra miała czas wchłonąć poszczególne składniki aktywne zawarte w preparatach.
Wieczorem:
- Demakijaż płynem micelarnym lub łagodnym żelem
- Aplikacja toniku z kwasem migdałowym lub salicylowym.
- Aplikacja retinoidu (Retin-A, później Locacid)
- Aplikacja Iwostin Sensitia Zero ( opcjonalnie, kiedy nie stosowałam retinoidów, w celu złagodzenia podrażnień.
I to byłoby na tyle. Po półtorarocznej walce z przebarwieniami, dzisiaj mogę znów wychodzić do ludzi bez makijażu.
Chętnie poczytam o waszych zmaganiach, powodzeniach i porażkach.
Od dwóch lat borykam się z problemem przebarwień. Powiem szczerze NIE WIERZĘ. Wrzuć zdjęcie z przed twojej kuracji i po. Artykuł ma dla mnie znamiona kryptoreklamy i jeśli nie zobaczę efektów to nie uwierzę w życiu.
Kiedy zmagałam się z problemem przebarwień, nawet do głowy mi wtedy nie przyszło, że będę prowadzić bloga. Gdyby było inaczej, być może pomyślałabym o zrobieniu paru zdjęć i wykorzystaniu ich we wpisie. Zresztą, jako osoba, która tak długo boryka się z tym problemem na pewno wie i rozumie, że ostatnią rzeczą w takich przypadkach jest fotografowanie się. Pamiętam, że wtedy nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, a co dopiero pstrykać sobie fotki.
A nawet gdybym miała jakieś zdjęcia z tego okresu i pokazała różnice, czy to byłby dla Ciebie wystarczający dowód, że mnie się udało? Dzisiaj można zrobić wszystko: genialnie przerobić zdjęcia w Photoshopie, zrobić odpowiedni makijaż kamuflujący… Kosmetyki przeznaczone do użytku profesjonalnego są naprawdę świetne. Proszę nie traktować tego wpisu jako gotowej recepty na pozbycie się przebarwień. Nie jestem upoważniona do tego typu działań. To tylko opis mojej historii, która miała pokazać, że odpowiednia pielęgnacja i dieta zawsze idą ze sobą w parze oraz, że nie wszystko co drogie i reklamowane jest dobre i skuteczne. Niemniej jestem ciekawa na czym polegała Twoja walka z przebarwieniami, że dzisiaj straciłaś wiarę w to, że można coś z tym zrobić.
Na moim blogu nie ma miejsca na kryptoreklamę. W tym wpisie podałam nazwy bardzo popularnych i znanych według mnie produktów, które naprawdę używałam. Tylko jeden z nich jest w Polsce trudno dostępny, a drugi wydawany tylko i wyłącznie na receptę po wcześniejszej konsultacji lekarskiej. Nie ma innej legalnej możliwości zdobycia go. Ten program likwidacji przebarwień opracowałam sobie sama, wykorzystując moją wiedzę i doświadczenie. Jako kosmetyczka wiem, że żaden, nawet najdroższy i najnowocześniejszy zabieg mający na celu likwidację przebarwień nie będzie skuteczny, jeśli nie będzie poparty odpowiednią dietą i pielęgnacją a organizm będzie zaniedbany.
Pozdrawiam serdecznie,
Joanna
Czy naprawdę filtry bez i retinoidy latem?
Jak rozległą melasme pani miała?? U mnie problem jest znaczny, zaczęło się od przebarwień nad górną wargą, co zniknęło z czasem ale przyszła kolej na policzki, czoło i teraz brodę. Czoło mam zajete prawie w całości ,centralna cześć, policzki -plamy od skroni po usta czyli też duża powierzchnia, teraz widzę że zaczyna pojawiać się na brodzie. Melasma zajmuje 80%mojej twarzy, walczę z tym od ponad 10lat tylko zewnętrznie…straciłam nadzieję,nie ma żadnych informacji ,że ktoś to wyleczył. A tu proszę jednak nadzieja jest? .
To paskudztwo zawsze wraca..nigdy nie wybiela się do końca,u mnie rozeszło się po silnym leczeniu trądziku, które nadszarpnęło wątrobę, lecz mimo odstawienia leków, nadal postępowała…Ciężki temat ,odwiedzałam mnóstwo dermatologów ,nikt nie ma wiedzy na ten temat albo nie chce im się zgłębiać jej, nie jest to śmiertelne więc nie podchodzą do tego poważnie, przepisują zabiegi, maści…i tyle.
Mam nadzieję ,że może i kiedyś i mi się uda pozbyć tego…
Czy po tym jak zniknęła melasma u pani stosuje pani coś zapobiegawczo? Chodzi mi głównie o wiosnę lato gdy jest słońce??
Aniu, dziękuję za komentarz i chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami :)
O moim problemie z przebarwieniami pisałam więcej we wpisie “Jak pozbyć się przebarwień – dieta.” Przeczytaj jeśli będziesz miała ochotę. Moimi doświadczeniami podzieliłam się publikując dwa wpisy: o diecie i pielęgnacji. Nie ma bowiem innej drogi, aby pozbyć się tego defektu (ani żadnego innego). Ciągle powtarzam na blogu, że pięknym wyglądem można się cieszyć stosując nie tylko najlepsze kosmetyki świata, ale także właściwie dbając o swoje zdrowie oraz odpowiednio się odżywiając. Jeśli chcemy osiągnąć zadowalające efekty, musimy połączyć ze sobą obie te kwestie. Skóra jest tak zbudowana, że potrzebuje aby o nią dbać zarówno od wewnątrz jak i od zewnątrz.
Niestety… Bardzo trudno jest znaleźć dobrego lekarza specjalistę, który nie tylko potrafiłby, ale także zechciałby spojrzeć na pacjenta w sposób holistyczny. Mnie jak dotąd się to nie udało. Dużo czytam i obserwuję, wciąż pogłębiam swoją wiedzę, a im bardziej się w to angażuję, tym bardziej jestem przekonana, że gdyby lekarze zaprzestali stosowania dotychczasowych metod leczenia, które polegają na niwelowaniu objawów chorobowych, musieli by radykalnie obniżyć standard swojego życia :) Dużo bardziej opłacalne jest regularne wypisywanie recept na leki, niż uświadomienie pacjentowi, że to właśnie on jest swoim własnym lekarzem :)
Moja obecna pielęgnacja nie zmieniła się zbyt radykalnie. Przede wszystkim staram się dbać o swoją wątrobę i jelita, ponieważ to właśnie one są odpowiedzialne za stan naszej skóry. Jeśli chodzi o pielęgnację, przestałam stosować preparaty z kwasem retinowym na rzecz kosmetyków zawierających łagodniejszą formę witaminy A. Właśnie przygotowuje wpis o kosmetykach, których używam właśnie ze względu na wcześniejsze problemy z przebarwieniami.
Aniu, mam nadzieję, że i Tobie uda się pozbyć tego paskudnego defektu. Z całego serca Ci tego życzę :)
Joanna :)
Dziękuję za odpowiedź, proszę jeszcze napisać, czy stosuje Pani filtry latem ? Rozumiem , że melasma nie wraca przy ekspozycji na słońce? ??
Pozdrawiam
Wpis o kosmetykach, które stosuję latem, zamieściłam niedawno na blogu : Kosmetyki do pielęgnacji twarzy latem. Jeśli chodzi o ochronę przeciwsłoneczną, na co dzień wolę używać oleju z czerwonej maliny lub innych maseł i olei, o których także pisałam. Jednocześnie chciałabym podkreślić, że ze słońca korzystam z umiarem. :) Odkąd pozbyłam się przebarwień nie stosuję żadnych filtrów organicznych i (odpukać) melasma nie powróciła.
Pozdrawiam serdecznie,
Joanna :)
Dziękuję za odpowiedź, będę tutaj zaglądać ? walczę dalej o jednolitą twarz , pozdrawiam ☺
Niestety czasem zapominam o kremach uv i potem się męczę z wracającymi przebarwieniami :( Po tych wakacjach moja skóra była już w tragicznym stanie, ale na moje szczęście odkryłam serię Whiten w firmie Novaclear, której produktów już kiedyś używałam. Powiem ci, że te kremy są genialne. Muszę rozpocząć też przygodę z kwasami, bo słyszałam dużo pozytywnych opinii.
Cześć.
Bardzo pomocny wpis. Dziękuję!
Mam podobne spostrzeżenia nt kremów SPF.
Jakiej firmy oleju z pestek malin używasz?
Pozdrawiam ciepło :)
Olej z pestek malin, o którym mowa we wpisie, pochodził z BU :)
ja swoje przebarwienia zwalczyłam kosmetykami z serii Whiten od Novaclear