ADWENT – CZAS OCZEKIWANIA I REFLEKSJI
Od lat obserwuję istne szaleństwo związane z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia. Trendy nadchodzące z zachodu skutecznie zacierają ślady naszej polskiej tradycji. Liczy się splendor i międzyludzka rywalizacja, czyje święta będą bogatsze i wystawniejsze. Wiem, że to nie moja sprawa, każdy ma prawo spędzać święta po swojemu, ale sam fakt występowania tego zjawiska dał mi do myślenia i skłonił do refleksji.
Kiedy słucham opowieści starszych ludzi, osnutych nostalgicznymi wspomnieniami, którzy z rozrzewnieniem wracają do przeszłości, kiedy to święta były dla każdego niezwykłym przeżyciem duchowym, ogarnia mnie żal i tęsknota. Rodziny wspólnie przygotowywały się do świąt i wspólnie je przeżywały. Tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie miały swoją moc nie do podważenia.
Świętowanie przy jednym stole, szczere, płynące prosto z serca życzenia, łamanie się opłatkiem, wspólne kolędowanie, rodzinne pasterki… Wszystko to jednoczyło ludzi, łagodziło niesnaski, uczyło pokory i wybaczania.
Dzisiaj niewielu ludzi przywiązuje wagę do tego typu wartości. Przeżycia duchowe przysłania życie pod tzw. publikę. Sprawy materialne mają większe znaczenie niż wzajemne ludzkie relacje. Dzisiaj nie ocenia się ludzi po dobrym sercu, lecz po objętości portfela.
Ze współczuciem obserwuję poświecenie wielu znajomych gospodyń, które stają na głowie, żeby zaspokoić potrzeby nie tylko domowników ale i lubiących wpadać ze świąteczną wizytą gości. Generalne porządki całego domu, gotowanie, pieczenie a później jeszcze obsługiwanie wszystkich dookoła sprawia, że tak naprawdę święta mają wszyscy tylko nie one. Zamiast przeżywać ten wyjątkowy czas, czekają aż się w końcu skończy. Większość z nich nawet nie przyzna się do tego, żyjąc w przekonaniu, że taka jest ich rola, taki obowiązek.
Niejednokrotnie słyszałam również zwierzenia osób, które z rozbrajającą szczerością opisywali przebieg wigilii w ich domach. Smutne jest to, że wzajemne łamanie się opłatkiem i płynące z serca życzenia, mają dla niektórych tak niewielkie znaczenie. To rutynowe zdarzenie, przez które najzwyczajniej w świecie trzeba przejść, by jak jak najszybciej przystąpić do jedzenia, czyli tzw. gwoździa programu.
Postanowiłam, że w tym roku moje święta będą skromne. Bardzo chciałabym przywrócić w mojej rodzinie tradycje, które przez lata wpajali mi moi rodzice i dziadkowie, a które niezauważalnie zaczęła zacierać brutalna rzeczywistość. Uważam bowiem, że są sprawy, które mimo postępu czasu i świadomości egzystencji w XXI wieku powinny pozostać niezmienione.
Przytłacza mnie cały ten blichtr. Marzą mi się święta z dala od tego całego zamieszania. Z przyjemnością spędziłabym je z najbliższą rodziną w jakimś wiejskim domku w górach, gdzie zjedlibyśmy skromną, aczkolwiek wspólnie przygotowaną wigilię. Później rodzinne kolędowanie przy rozpalonym kominku i gorącym grzańcu… Wspólne rozmowy i wspomnienia najbliższych, którzy odeszli na zawsze. I żywa pasterka o północy. I radość ze wspólnie spędzanych chwil, emanujących niesamowitym rodzinnym ciepłem.
A prezenty? Prezenty to tylko rzecz nabyta. Są, a później albo ich nie ma, albo tracą na swej wartości, na swoim znaczeniu. Nie muszą być drogie ani wymyślne, by mogły sprawić komuś radość. Wystarczy, że będą podarowane prosto od serca.
https://www.instagram.com/p/B5-77ZejSg5/?utm_source=ig_web_copy_link
Życzę Wam, abyście w tym roku podczas świąt Bożego Narodzenia przeżyli wiele wzniosłych i pozytywnych chwil.