Dr.G KREM BB
Od pewnego czasu szukałam kremu BB, który nie tylko pielęgnowałby moją cerę, ale również stanowił ochronę przed promieniowaniem UV oraz pełnił rolę podkładu. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ na naszym rynku nie ma właściwie żadnego produktu, który można by uczciwie nazwać kremem BB. Te wszystkie Garniery, Nivea i co tam jeszcze, nawet nie widziały prawdziwego BB na oczy :) Wrzuciłam więc odpowiednie hasło na Amazonie, ustawiłam odpowiednie parametry wyszukiwania, łącznie z uwzględnieniem recenzji i tym sposobem moim oczom ukazał się krem Dr.G Gowoosesang Brightening Balm SPF 30 PA ++.
To numer 1 w Korei. Należy do grupy kosmeceutyków, które mają za zadanie nie tylko pielęgnować i upiększać, ale i działać leczniczo. Kosmeceutyki marki Goowonsesang tworzy i testuje 8 lekarzy, 43 dermatologów, 114 pielęgniarek i 110 lekarzy medycyny estetycznej.
Krem BB spełnia wszystkie kryteria wyszukiwania, a mianowicie pielęgnuje, chroni przed UV, nawilża, upiększa i leczy.
Zawiera składniki lipofilowe (wykazujące duże powinowactwo do cząsteczek tłuszczu) i hydrofilowe (właściwości łatwo przyciągające wodę). Preparat ten działa na poziomie komórkowym, sprawiając, że skóra wygląda zdrowo i jest wyraźnie rozjaśniona.
Składniki aktywne: Dwutlenek tytanu, Arbutyna, Tlenek cynku, Betaina, Wit.E, Ekstrakt z zielonej herbaty, Ekstrakt ze skórki grejpfruta, Portulaka, Ekstrakt z róży stulistnej, Rozmaryn,
Krem zawiera również w składzie emolienty oraz silikony.
Od dłuższego czasu używam na dzień właśnie tego kremu. Nakładam go na dobrze oczyszczoną i nawilżoną skórę. Przed aplikacją spryskuję twarz wodą termalną Uriage pozostawiając ją na twarzy do lekkiego wchłonięcia. Następnie rozprowadzam preparat podobnie jak zwykły podkład. Można do tego celu użyć po prostu palców, albo pędzla. Mnie najbardziej odpowiada Kabuki. Na koniec można oprószyć twarz pudrem sypkim np.: Bambusowym z Biochemii Urody.
Moja cera wygląda zdrowiej i jest bardzo dobrze nawilżona. Mam wrażenie, że rzeczywiście przywraca równowagę hydro-lipidową. Wspaniale łagodzi podrażnienia i leczy drobne wypryski.
Skóra jest wyraźnie rozjaśniona a jej kolor ujednolicony. Nie zauważyłam, by wykazywał właściwości komedogenne, nie zatykał mi porów, nie przyczyniał się do powstawania zaskórników czy wągrów.
Niestety jest dostępny tylko w jednym, jasnym odcieniu, dlatego właścicielki ciemniejszych karnacji mogą być niepocieszone. Mnie taki odcień bardzo odpowiada. Nie wyglądam blado, bo krem ten ma dziwne właściwości dopasowywania się do jasnych karnacji.
Ponieważ krem ten zawiera w składzie silikony, należy dokładnie usunąć preparat przed pójściem spać. W tym celu warto zastosować metody Azjatek, które polegają na wykonaniu kilkuetapowego demakijażu, składającego się z usunięcia kremu BB przy pomocy oleju (metoda OCM) najlepiej przy użyciu ściereczki muślinowej, a następnie umycia twarzy delikatnym żelem do twarzy. Przecierając skórę tonikiem, płatek kosmetyczny musi być zupełnie czysty.
Polecam ten krem z czystym sumieniem. Krem ten zakupiłam na Ebay u koreańskiego sprzedawcy, który miał 100% pozytywnych komentarzy. Przesyłka dotarła bardzo szybko, w niecały tydzień bez żadnych komplikacji, a do tego miałam możliwość monitorowania przesyłki. Płatności dokonałam poprzez Paypal.
Przy okazji wirtualnego buszowania w ofercie tego sprzedającego, natrafiłam na okazję cenową w postaci tego kremu BB oraz pilingu rozjaśniającego z tej samej serii Brightening Peeling Gel w jednym pakiecie.
Skusiłam się, ponieważ cena była bardzo atrakcyjna ok. 130 złotych w przeliczeniu za dwa produkty.
Niestety nie mam już tego produktu, żeby Wam pokazać jego konsystencję, ponieważ zużyłam go w całości. Nie potrafię też podać Wam dokładnego składu INCI tego produktu, ponieważ w przeciwieństwie do kremu, peeling przyszedł bez pudełeczka, a na tubce niestety nie ma żadnych danych na ten temat. Znam tylko składniki aktywne zawarte w tym produkcie:
Składniki aktywne: Witamin C, E, Hollyhock, Black Willow, Trehalose, Honey extract.
Zawiera włókna celulozowe oraz wyciąg z bawełny, a także wit.C , Ekstrakt z hibiskusa, wyciąg z czarnej wierzby, miód. Oczyszcza, rozjaśnia, nawilża i koi skórę.
Odpowiednią ilość pilingu należy rozprowadzić na wilgotnej skórze omijając okolice ust i oczu, masując przez kilka minut.
Nie jest to taki tradycyjny peeling. Nie ma też konsystencji takiej jak popularne pilingi. Ma postać kremo-żelu, który podczas wykonywania pilingu z czasem zaczyna się wałkować na skórze, tworząc kłaczki podobne do tych, jakie widzimy podczas mazania gumką myszką w zeszycie.
Kiedy piling zaczyna tracić przyczepność do skóry i “kłaczki” zaczynają z niej odpadać, należy zmyć produkt dokładnie letnią wodą.
Nie zrobił na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Z pewnością nie jest to piling, do którego chciałabym wrócić.