ŚWIADOMOŚĆ NA TEMAT ZDROWIA W XXI WIEKU

Od pewnego czasu martwi mnie ludzka świadomość na temat zdrowia. Mamy XXI wiek, a mam wrażenie, że pod tym względem niektórzy żyją jeszcze w epoce średniowiecza. Nie można w tym przypadku tłumaczyć tego faktu brakiem dostępu do wiedzy. Powiedzmy sobie wprost: niektórzy ludzie są zbyt wygodni, żeby zainteresować się tym tematem, nie mówiąc już o tym, żeby pewne zasady wprowadzić do swojego życia i karnie się do nich stosować.
Michał Tombak w jednej ze swoich książek trafnie podzielił ludzi na “leniwych” i “pracowitych”. Ludzie “leniwi” to tacy, którzy troskę o własne zdrowie składają na barki lekarzy i bliskich, a nie we własne ręce. Są tak wygodni, że nie chce im się zadać odrobiny trudu, żeby o siebie zadbać, poznać własne ciało i zasady jego funkcjonowania, zrezygnować – a przynajmniej próbować – z tego wszystkiego, co powoli ich zabija.
Nikt nigdy nic nie robi, nie zaspokajając przy tym przede wszystkim swoich, a nie waszych potrzeb.
Ludzie “pracowici” są na tyle mądrzy i rozsądni, iż uważają, że nikt inny oprócz ich samych lepiej o nich nie zadba. Nie ufają bezmyślnie innym w kwestii poprawy swojego zdrowia i samopoczucia, nie obarczają nikogo winą za to, że są chorzy albo leczenie nie przynosi oczekiwanych skutków. Oni wiedzą, że ich zdrowie to ich sprawa. To oni sami muszą o nie zadbać, zabiegać, wnikać, poznawać swoje ciało i przyczyny swoich chorób. Ludzie “pracowici” wiedzą, że dbanie o własne zdrowie leży tylko i wyłącznie w ich interesie. Interesem “innych” jest zazwyczaj dobro ich samych, nie nasze.
Tego typu ignorancja zaszokowała mnie dość poważnie już podczas nauki zawodu. Jeśli komuś się wydaje, iż praca kosmetyczki czy kosmetologa głównie polega na pomalowaniu paznokci czy zrobieniu makijażu, to jest w grubym błędzie. Fakt faktem, wiele samych kosmetyczek i kosmetologów żyje w takim przekonaniu, dlatego tak trudno niektórym znaleźć dzisiaj fachowca, który naprawdę zna się na tym, co robi. Anatomia i fizjologia człowieka to dziedziny nauki, które każdy człowiek powinien znać chociażby na poziomie podstawowym, nie mówiąc już o ludziach, którzy kształcą się na kierunkach związanych z medycyną. Tymczasem okazuje się, że dziewczyny mające ponad dwadzieścia lat, chcące pracować w gabinecie kosmetycznym, nie wiedzą jak przebiega ich cykl miesiączkowy, z jakich faz się on składa, jak zbudowany jest ich układ rozrodczy, nie wspominając już o działaniu syntetycznych odpowiedników hormonów. Najstraszniejsze co mogło paść z ich ust było to, że znajomość budowy i funkcjonowania człowieka nie jest im do niczego potrzebna, bo lekarzami nie zamierzają być i operacji też przeprowadzać nie będą. Najważniejsze to ładnie wyglądać, znaleźć sobie bogatego męża, który ich będzie utrzymywał, a z tym już problemu nie powinno być, no bo przecież mają… cycki.
Ludzie nie umierają – oni zabijają się sami. – Seneka
Niedawno we wpisie Masażer czy masażysta? pisałam o moich wrażeniach jakie odniosłam podczas prezentacji, mającej na celu propagowanie zdrowego stylu życia. Kilka dni temu miałam okazję ponownie uczestniczyć w wykładzie o podobnych charakterze, tym razem skierowanego do osób w wieku powyżej czterdziestu lat. Na szczęście tym razem wykład był poprowadzony na wysokim poziomie i aż chciało się podejść do prowadzącego i podziękować mu za poświęcony czas i staranne przygotowanie, bo trzy godziny rzetelnego uświadamiania ludzi, odnośnie ich błędów, jakie popełniają w związku z dążeniem do zdrowia i poprawy samopoczucia, naprawdę na to zasługiwały.
Podczas spotkania padło takie pytanie: “Proszę Państwa, proszę mi teraz odpowiedzieć, co jest dla Państwa w życiu najważniejsze? Założę się, że większość z was skłamie w żywe oczy”. I zaraz posypały się odpowiedzi: “Oczywiście, że zdrowie! Zdrowie jest najważniejsze!” :) I to było właśnie kłamstwo, bo kiedy padło kolejne pytanie: “A co Państwo robicie dla swojego zdrowia?” zapadło milczenie i nagle wszystkim mowę odebrało.
Bo tak naprawdę dla większości ludzi nie zdrowie jest najważniejsze, tylko pieniądze. Żyją w przekonaniu, że za pieniądze można kupić wszystko, nawet zdrowie. Wystarczy mieć kasę, żeby móc kupić w aptece odpowiedni lek, a później tylko poczekać na “cudowne uzdrowienie”. Tak jest najprościej: zażyć tabletkę cyt: “na ból głowy, na ból brzucha, na ból dupy”, a kiedy nie pomaga zwalić winę za brak efektów na lekarzy.
Człowiek umiera nie od chorób, a od lekarstw. – Galen
Ostatnio moja mama miała problem z gardłem. Z obawy, że to angina postanowiła pójść po poradę do lekarza rodzinnego. Ten po zbadaniu oczywiście wypisał jej receptę. Na szczęście mama należy do grupy ludzi “pracowitych” i zanim zaczęła zażywać owe lekarstwo, zadała sobie odrobinę trudu, żeby przeczytać ulotkę. Okazało się, że na ból gardła dostała receptę na nowo wypuszczony na rynek lek na zgagę. Gardło wyleczyła za pomocą czosnku. Tak się teraz kręci biznes farmaceutyczny.
Niepokojące jest również to, że mężczyźni w pewnym wieku bagatelizują kwestię prostaty. Nie mają pojęcia o jej powiązaniu z kręgosłupem i innych tego typu męskich sprawach. Kobiety natomiast nie wiedzą jaki mięsień jest odpowiedzialny za trzymanie moczu, jaki wpływ na zdrowie mają popularne środki czystości typu Domestos czy Vanish. Najważniejsze, że są skuteczne. Cóż… Każdy ma prawo żyć w nieświadomości, trudno wiedzieć wszytko. Najgorsze i najsmutniejsze jest jednak to, że wiele osób nie chce pewnych informacji i rad przyjąć do wiadomości. Przekonałam się o tym podczas tego wykładu, kiedy jedna z pań zamiast podziękować za to, że ktoś bezinteresownie ( i za darmo! ) podzielił się swoją wiedzą i radami, publicznie stwierdziła, że nie opłacało jej się przychodzić, ponieważ straciła tylko swój czas. Nie wiem czego oczekiwała po tym wykładzie. Może cudownego uzdrowienia? Może gotowej recepty na jej dolegliwości? A może darmowego leku lub suplementu?… Nie mam pojęcia, co mogłoby sprawić, żeby jej się opłaciło.
Ręce mi opadają aż do samej ziemi i dostaję białej gorączki, kiedy słucham jak nałogowy palacz, który puszcza z dymem dwie paczki papierosów dziennie, łapiąc się za serce, żali się, że już niedużo życia mu zostało. Albo ktoś, kto siedzi na tyłku przez większość dnia, na hasło “idziemy na spacer” gwałtownie protestuje, tłumacząc się tym, że go nogi bolą. Takich przykładów można przytoczyć wiele. Prawda jest taka, że każda taka osoba wymusza współczucie innych, kupuje coraz to inne medykamenty ( może w końcu trafi się ten odpowiedni, który pomoże), konsultuje się z różnymi lekarzami, przygotowuje się do różnego typu zabiegów i operacji… Pytanie tylko po co? Po to, żeby tylko załatać jedną dziurę materiałem ze starych, zużytych gaci? Jedną dziurę załatasz, wypadnie druga. I tak do …
Zupełnie tego nie rozumiem – ktoś nie dba o własne zdrowie, a później narzeka, że coś, lub ktoś mu nie pomaga. A najbardziej żałosny widok to ten, kiedy taka osoba użala się nad swoim losem, między łykiem alkoholu a puszczeniem dymka z papierosa, że TO go boli, TAMTO go boli. Ale to nie on sam jest sobie winien. To żona go wykończyła. Mąż ją wykończył. Lekarze ich wykończyli. Praca. Dzieci. Teściowa. Geny. Klimat. Słońce. Nieświeże powietrze… Zakrywa oczy rękami i myśli, że go nie widać. Kiedy ludzie w końcu zrozumieją, że lekarz nie jest od leczenia, tylko od ratowania życia? To także zwykli ludzie, a nie cudotwórcy. Też chorują i też umierają. Gdyby było inaczej, żyliby co najmniej tyle, ile żył Li Ching Yuen ! Tylko, że ten człowiek przez całe swoje życie (a zmarł w wieku 256 lat) zdrowo się odżywiał i prowadził zdrowy tryb życia.
Czasami zastanawiam się, czy jest sens uświadamiać ludzi, kierować ich na “drogę zdrowia”? Większość z nich ma bardzo wąski i ograniczony zakres przyswajania tego typu wiedzy. Inni z kolei, nawet jeśli są skłonni przyznać rację, to i tak dalej żyją według wygodnych dla nich zasad.
A Wy co sądzicie na ten temat? Warto propagować zdrowy styl życia, czy lepiej pozwolić, aby każdy żył tak, jak mu się podoba?